LesioPM

Belgijski mroczny serial “Intruz” co prawda nie jest najnowszą produkcją, ale wciąga bez reszty, głownie przez to, że nawiązuje klimatem do skandynawskich kryminałów, ale miłośnicy gatunku znajdą w nim również odniesienia do amerykańskich superprodukcji takich jak "Twin Peaks", "Broadchurch" i "True Detective". Twórcy serialu nawet tego nie ukrywają i w wywiadach wielokrotnie przyznawali się skąd czerpali swoje inspiracje.

^{Źródło zdjęcia: materiały promocyjne za serwisem imdb.com}

Serial doczekał się już drugiego sezonu, ale z racji, że są to dwie zupełnie różne sprawy, które łączą głównie postacie policjantów prowadzących śledztwa dziś chciałbym skupić się na pierwszy sezonie, a dopiero w kolejnym poście będzie o kontynuacji.

Widzowie od pierwszych scen wrzuceni zostają w makabryczną zbrodnię do której doszło nieopodal Heiderfeld w belgijskich Ardenach. Dwoje wędkarzy zauważa w nurtach rzeki ciało czarnoskórego mężczyzny, ponieważ znaleziono je poniżej “mostu samobójców” podejrzenia miejscowych stróżów prawa skierowane są samobójczy skok Drissa Assani’ego (Jérémy Zagba), powszechnie znanego w miasteczku i lubianego piłkarza miejscowego klubu. Do sprawy został przydzielony żółtodziób inspektor Sébastian Drummer (Guillaume Kerbusch) oraz inspektor Yoann Peeters (Yoann Blanc), który wrócił po latach do rodzinnej miejscowości.

Polecenie szefa komisariatu Rudy’ego Geeraerts’a (Jean-Henri Compère) jest jasne “Driss popełnił samobójstwo” i to ma zakończyć sprawę, ale wyłącznie dzięki determinacji inspektora Peetersa zostaje podjęte śledztwo, który decydował się włożyć przysłowiowy kij w mrowisko, tym mrowiskiem jest społeczność Heiderfeld. Mozolne śledztwo dowodzi, że wielu członków dość hermetycznej społeczności miasteczka może mieć krew czarnoskórego imigranta.

^{Źródło zdjęcia: materiały promocyjne za serwisem imdb.com}

Śledztwo w sprawie śmierci Drissa doprowadza do odsłonięcia wielu tajemnic, które skrywa społeczność ardeńskiej miejscowości, poczynając od nieformalnego klubu swingersów sado-maso w stodole jednego z gospodarstw przez nazistowskiego fanatyka, który z pasją pucuje talerze ze swastyką i konsorcjum optujące “po trupach” budowę tamy na rzece, do chińskiej mafii przekupującej i obstawiającej mecze III ligi belgijskiej. Do tego dochodzą relacje międzyludzkie, twórcy serwują widzowi istny rollercoaster, gdzie sprawcą może być każdy, zresztą wielu z mieszkańców czuje się winnych śmierci Drissa.

To, co najbardziej mi się spodobało, to mroczny, fatalistyczny ton, który w trakcie całego pierwszego sezonu skutecznie odsłania się coraz bardziej, dając niesamowite uczucie nieuchronnej, zbliżającej się zagłady, gdy inspektor Peeters zbliża się do rozwiązania sprawy morderstwa, odsłaniając ukryte, pokręcone tajemnice wielu mieszkańców.

Scenariusz napisany przez belgów jest oryginalny, znajdziemy tu klimat wymienionych wcześniej seriali, ale nie jest to kopia żadnego z nich. Sceneria ardeńskich lasów jest najbardziej odpowiednia dla zbudowania dodatkowej tajemniczości i niedostępności. Dotyczy to miejsc, gdzie umiejscowiona jest akcja, ale także ludzi, którzy z dala od wielkomiejskiego zgiełku żyją swoim spokojnym życiem i niechętnie dopuszczają do siebie obcych. Jak to często bywa w tego typu serialach, również inspektor Peeters skrywa pewne tajemnice, które poznajemy stopniowo na jego sesjach z psycholog Jasminą Orban (Jasmina Douieb).

Całościowo ten niepowtarzalny klimat sprawia, że serial ogląda się z zapartym tchem, a samo zakończenie i rozwiązanie tajemnicy śmierci Driessa jest zaskakujące.

Serial można obejrzeć na Netflix i na Player.pl.