Ostatnio obejrzałem #64 - "Podwójne morderstwo: Cisza białego miasta"
Z niecierpliwością oczekiwałem premiery filmu “Podwójne morderstwo: Cisza białego miasta” na Netflix, którego scenariusz jest adaptacją bestsellerowej pierwszej części trylogii “Białego Miasta” autorstwa Evy García Sáenz de Urturi. Pisałem o dwóch pierwszych częściach trylogii, a aktualnie jestem w trakcie czytania ostatniej części, więc spodziewajcie się wkrótce recenzji.
Źródło zdjęcia: materiały promocyjne za serwisem imdb.com
Na początek krótkie przypomnienie fabuły. W krypcie Starej Katedry w Vitorii znaleziono nagie zwłoki pary dwudziestolatków, ułożone w charakterystyczny sposób i ozdobione kwiatami eguzkilore (dziewięćsił bezłodygowy). Policyjny profiler Unai López de Ayala, wypowiada nad zwłokami swoją słynną modlitwę “Tutaj kończy się twoje polowanie, tutaj zaczyna się moje” i zaczyna poszukiwanie mordercy z Dolmenu, towarzyszy mu inspektor Estibaliz Gauna. Muszą szybko znaleźć odpowiedź na pytanie, czy pojawił się naśladowca skazanego dwadzieścia lat wcześniej na serię podobnych zbrodni Tasia Ortiz de Zárate, który w najbliższym czasie ma wyjść na pierwszą przepustkę? Tasio od 20 lat odbywa karę więzienia, a zatrzymania dokonał inspektor Ignasio Ortiz de Zárate - jego brat bliźniak jednojajowy. Sprawy się komplikują jeszcze bardziej gdy znaleziono zwłoki kolejnej pary.
Źródło zdjęcia: materiały promocyjne za serwisem imdb.com
Niestety film w reżyserii Daniela Calparsoro bardzo mnie rozczarował, wygląda na to, że Roger Danès i Alfred Pérez Fargas (napisali też wspólnie scenariusz do Fotografa z Mauthausen) pisząc scenariusz filmu bardzo mocno pocięli powieść Evy García Sáenz de Urturi. Myślę, że nie jestem odosobniony w stwierdzeniu, że widz, który nie czytał książki będzie miał ogromny problem, żeby połapać się w całej historii. W powieści jest wiele wątków, które się przecinają lub łączą, w filmie natomiast zdecydowano się na opowiedzenie historii w najprostszy sposób na dodatek ujawniając, kto jest zabójcą niemal na początku filmu. Niestety historia Nancho Lapidano została bardzo spłycona, widz nie dowie się z filmu dlaczego po porodzie został oddany do adopcji i wychowywał się z dala od bogactwa rodziny Ortiz de Zárate, z którego pełnymi garściami korzystali jego bracia Tasio i Ignasio.
Źródło zdjęcia: materiały promocyjne za serwisem imdb.com
W powieści dużą rolę odgrywa miasto Vitoria, stolica regionu Alava z jego piekną długa historią, po którym czytelnik jest oprowadzany jak podczas wizyty z przewodnikiem. W filmie oprócz kilku nocnych ujęć biegnącego “Krakena” i komisarz Alby Díaz de Salvatierra to trudno doszukiwać się piękna tego miasta. No ale to są niuanse przeniesienia powieści na ekran kinowy.
Jeżeli chodzi o sam film to jest średni, głównym bohaterom brak wyrazistości, gra Javiera Reya nie elektryzuje widza, choć grany przez niego “Kraken” jest postacią dość błyskotliwą, która pomimo osobistej traumy powinna uwodzić i przyciągać widza, a tak się nie dzieje. Jego płomienny sekretny romans z szefową został przedstawiony jedną sceną “szybkiego numerka” na klatce schodowej po joggingu, moim zdaniem miało to wyłącznie na celu otworzenie furtki do adaptacji drugiego tomu trylogii, gdyż ciąża Alby i jej niepewność co do ojcostwa będzie tam jednym z wątków.
Mimo tych wielu niedoskonałości polecam obejrzeć ten film, ciekaw jestem jakie będą wrażenia widzów, którzy nie czytali powieści wcześniej. Moim zdaniem 110 minut to zdecydowanie za mało, żeby pokazać całą złożoność powieści Evy García Sáenz de Urturi, lepszym rozwiązaniem byłby serial, no ale nie każdy ma czas na seriale (twórcy, żeby je robić, a widzowie, żeby oglądać).
Comments
You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.
No comments