Ostatnio obejrzałem #43 - "Cisza"
Liczyłem, że na urlopie uda mi się nadrobić wieczorami parę seriali, ale niestety w hotelu trafiłem do jednego z kilku pokoi, gdzie nie było zasięgi sieci wifi przez większość naszego pobytu, a jak już naprawiono (lub wymieniono) przekaźnik to prędkość... nic nie urywała. Musiałem więc zadowolić się tym co córka zaciągnęła na tablet z Netflixa do oglądania offline jeszcze przed wyjazdem. Wielkiego wyboru nie było, kilka młodzieżowych komedii i "Cisza", więc pomimo ogólnej awersji do horrorów wybrałem produkcję w reżyserii Johna Roberta Leonetti.

Ogólnie rzecz biorąc horror "Cisza" cechuje dość dobrą obsada, świetną ścieżka dźwiękowa i dobrymi zdjęciami. Jednak jest jedno duże ALE, to scenariusz. Sam pomysł historii o odkryciu prahistorycznej jaskini, gdzie tysiące lat przeżyły krwiożercze krzyżówki nietoperzy z waranami, które to wydostają się na powierzchnię i zabijają wszystkie żywe istoty, wydaje się stosunkowo dobry. Jednak w scenariusz jest mnóstwo niedoróbek.

Prehistoryczne krwiożercze potwory atakują wszystko co wydaje jakiekolwiek dźwięki, przez tysiące lat zamknięcia w ciemnej jaskini zatraciły zdolność widzenia, więc bazują wyłącznie na zmyśle słuchu. Głównymi bohaterami tej historii jest Ally (Kiernan Shipka) i jej rodzina, którzy wspólnie uciekają przed potworami. Ally jest osobą niesłyszącą, więc jej rodzina musiała nauczyć się języka migowego, żeby z nią rozmawiać. W pewnym momencie rozumieją, że mogą być "niewidoczni" dla potworów, gdy będą zachowywać się cicho, a między sobą rozmawiać za pomocą języka migowego. Bezsens tego odkrycia jest jeszcze większy, gdy przypomnimy sobie, że jeszcze przed ucieczką z domu wspólnie oglądali w telewizji relacje z ataków potworów, i jedna z kobiet w samochodzie trzymała kartkę z napisem "BE QUIET" (bądź cicho), a głowa rodziny Hugh (Stanley Tucci) dokonał tego odkrycia dopiero dużo później.
W samym zachowaniu ciszy też jest bardzo dużo niedoskonałości, czasami wystarczy szelest przekręcanego klucza w zamku, żeby uaktywnić potwory, a innym razem dużo głośniejsze szuranie zranioną nogą, czy cicha rozmowa na nie nie działa. No i ta cała historia z nawiedzonym pastorem (Billy MacLellan) i jego próbą porwania Ally zupełnie nie pasuje do tego filmu, nie wspominając o tym, że kiedy przygotowali atak na dom w którym schroniła się rodzina to dzwonili na telefony komórkowe, gdy dużo wcześniej była scena, gdzie Ally nie miała zasięgu. Taki i innych niedoskonałości jest pełno w tym filmie. W drugiej części filmu, można odnieść wrażenie, że reżyser już zaczął kręcić sceny początkowe, a scenarzyści w pośpiechu dopiero pisywali zakończenie.

Reasumując, jeśli macie wolny wieczór na zmarnowanie i nie wiecie co z nim zrobić to obejrzyjcie ten film, pomimo wielu, bardzo wielu wad scenariusza. Scenarzyści Carey Van Dyke i Shane Van Dyke powinni zdecydowanie pomyśleć o innym zajęciu. Nie powtórzy on sukcesu "Nie otwieraj oczu" z Sandrą Bullock, ale dla fanów horrorów w zupełności wystarczy. Wciąż potwierdza się reguła, że produkcje filmowe nie są mocną stroną Netflixa. Poniższa ocena jest podwyższona za sam pomysł, dość dobrą grę aktorów oraz ścieżkę dźwiękową i zdjęcia.
Moja ocena filmu 5,5/10
Oczywiście jest to moja subiektywna ocena, każdy ma prawo do własnej, dlatego polecam obejrzeć ten film i samemu wyrobić sobie własne zdanie. A jeżeli widziałaś/eś już ten film to chętnie poznam Twoją ocenę.
Comments
You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.
No comments