4 years ago

Kwadratura koła, czyli każdy kombinuje jak może

122.jpg

Ten tekst jest w pewnym sensie kontynuacją zeszłotygodniowego postu Mój pierwszy sylwester za granicą , tym razem podzielę się absurdami z jakimi przyszło mi się zmierzyć podczas mojej zagranicznej służby. Większość z nich było zasługą skostniałych przepisów regulujących służbę i życie żołnierza poza granicami państwa.

Trzecia sypialnia

Na początek wrócę jeszcze do wynajęcia domu, ówczesne przepisy określały liczbę pomieszczeń, które przysługiwały żołnierzowi i rodzinie, a nic nie było o metrażu. W moim przypadku przysługiwały mi salon, kuchnia, łazienka i dwie sypialnie. Wszystkie domy, które oglądałem miały co najmniej trzy sypialnie, zwróciłem na to uwagę moim przełożonym, wtedy usłyszałem, że muszę wynająć tylko dwie sypialnie w takim domu, a trzecią i kolejne niech właściciel zamknie na klucz i zachowa do swojego użytku. Jak łatwo się domyślić na taką propozycję włosi pukali się w głowę. Miałem, więc w domu jedno dodatkowe pomieszczenie, które zamykałem na klucz, gdy przychodziła wojskowa komisja spisać meble i sprawdzić ilość pomieszczeń.

016.jpg

Dwa fotele

Pół roku przed moim przyjazdem do Neapolu zmienił się wykaz mebli, które przysługiwały żołnierzom na "placówce". Między innymi w miejsce zestawu wypoczynkowego lub sofy do salonie pojawiły się dwa fotele. Miałem tego pecha, że to mnie pierwszego dotknął ten przepis i otrzymałem dwa fotele. Jak w takim przypadku trzyosobowa rodzina miała wspólne obejrzeć coś w telewizji? W moim przypadku córka była mała, więc mogła siedzieć u mnie lub u żony na kolanach, ale były też rodziny, które miały dwójkę lub więcej starszych dzieci. Ktoś oderwany od rzeczywistości jak zwykle w ramach projektu racjonalizatorskiego szukał oszczędności na papierze i wydało mu się, że zamiana zestawu wypoczynkowego na dwa fotele będzie z korzyścią dla budżetu. Czy tak było? Raczę wątpić.

444.jpg

Podróże służbowe

W ramach wykonywania swoich obowiązków od czasu do czasu byliśmy kierowani w podróże służbowe, zazwyczaj były to zagraniczne podróże. W przypadku żołnierzy jest tak, że NATO pokrywa koszty podróży, a kraj w moim wypadku Polska pokrywa koszty zakwaterowania i diety, czyli tzw. per diem. Tu również poszukano oszczędności, ktoś stwierdził, że przecież żołnierz pełniący służbę za granicą otrzymuje należność zagraniczną, więc taki żołnierz udając się w podróż otrzyma tylko 50% należnej diety, chyba, że jest to podróż w tym samym kraju, w którym pełni służbę, to wtedy otrzyma tylko 25% diety. Weźmy teraz dwóch polskich żołnierzy biorących udział w tej samej konferencji za granicą, jeden przyjechał z Polski i dostanie 100% diety, a drugi np. z Niemiec i dostanie połowę lub ćwierć tego, jeśli konferencja jest w Niemczech. Bez znaczenia, że jest setki kilometrów od miejsca gdzie normalnie pełnił służbę.

001.jpg

Planowanie podróży służbowych

Każdy żołnierz musi zaplanować z rocznym wyprzedzeniem swoje podróże służbowe. Oczywiście większość można przewidzieć i je zaplanować, ale zdarzają się sytuacje, że wyniknie nagła konieczność wyjazdu. Trudno wtedy wytłumaczyć międzynarodowym przełożonym, że nie miałem tego w planie i muszę zwrócić się z prośbą o dodatkowe pieniądze na ten wyjazd. Miałem taką sytuację, że kilka tygodni przed rozpoczęciem zostałem wyznaczony przez hiszpańskiego przełożonego do wzięcia udziału w ówcześnie największym ćwiczeniu zgrywającym Sił Szybkiego Reagowania NATO. Natychmiast jak się o tym dowiedziałem zwróciłem się do swoich polskich przełożonych o ujęcie tego w planach podróży służbowych, żebym miał zwrócone koszty hotelu i te 50% diety. Kiedy tydzień przed wylotem pomimo ponagleń nie otrzymywałem żadnej odpowiedzi od polskiej strony musiałem ze wstydem odmówić wyjazdu swojemu przełożonemu, moje miejsce zajęła amerykanka, która nie miała takich problemów. Oficjalna zgoda z Polski przyszła dzień po wylocie całej grupy na ćwiczenie, niestety nie była już potrzebna, bo polecieli beze mnie.

914.jpg

Szkolenia i kursy

Ostatnim elementem, który poruszę są kursy i szkolenia. Oficjalnie w trakcie pełnienia służby za granicą można być skierowanym na różnego rodzaju kursy, koszt tych kursów jest opłacany z budżetu NATO, strona polska ponosi koszty per diem (zakwaterowanie, dieta). Jednak i w tym wypadku nasi rodzimi wojskowi Janusze biznesu wpadli na pomysł, że żołnierz może tylko być skierowany na takie kursy, jeżeli je ma w opisie stanowiska. Tylko, żeby żołnierz został wyznaczony na stanowisko to musi już spełniać wymagania tego opisu, łącznie z posiadaniem wymaganych kursów. Czyli musi mieć te kursy już przed wyjazdem. Często zdarza się, że żołnierze we własnym zakresie, korzystają z pomocy kolegów, organizują sobie zakwaterowanie, żeby taki czy inny kurs zrobić, gdyż wiele z nich może przydać się w przyszłości. Również mi zdarzało się podczas służby w Belgii, że gościłem u siebie kilku kolegów, gdy robili oni kursy w SHAPE, ja natomiast korzystałem z gościnności kolegi z Northwood, podczas kilku kursów w Londynie. Koszty podróży i kursu pokrywało NATO, a ja spałem u kolegi.

Dwa fotele (raz jeszcze)

Na koniec pewna ciekawostka, u tego kolegi w Northwood trafiłem na "swoje" dwa fotele z Neapolu, wszystko przez to, że liczba polskich stanowisk w Neapolu się zmniejszyła i trzeba było coś zrobić z wciąż dobrymi meblami. Zostały one rozłożone, spakowane i wysłane do Anglii, Belgi i Holandii, gdzie służyli polscy żołnierze. Stąd też "moje" dwa neapolitańskie fotele trafiły cztery lata później do domu kolegi w Anglii. Nie wszyscy, którzy dostali meble z Neapolu byli zadowoleni, szczególnie dotyczyło to żołnierzy w Holandii, którzy nie za bardzo wiedzieli co mają zrobić z wysokimi (około 3,20) szafami do sypialni, gdyż we Włoszech pomieszczenia są dużo wyższe niż w Holandii. Ale to już nie był mój problem.

  • 148Upvotes
  • $5.92Reward
  • 2Comments

Comments

You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.

Reply

No comments