5 years ago

Korsyka #4 - Bonifacio (Bunifaziu)

W szczegółową podróż po wyspie ruszyliśmy z położonego na północnym-wschodzie portu w Bastii, kierując się wzdłuż wybrzeża drogą nr T10 dojechaliśmy do Porto-Vecchio, które było naszą bazą wypadową przez parę dni na Korsyce. Zgodnie z ruchami wskazówek zegara kolejnym miejscem godnym zobaczenia jest Bonifacio (po korsykańsku Bunifaziu) na południu wyspy.

Bonifacio jest zdecydowanie najbardziej śródziemnomorskim miastem na wyspie, położone w zapierającym dech malowniczym miejscu nie może być pominięte podczas pobytu na Korsyce. Prawdę powiedziawszy było to pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy na wyspie, może dzięki temu cała wyspa skradła nasze serce bez reszty. Jadąc krętą drogą z Porto-Vecchio między wzgórzami nagle przed oczami ukazuje się bajeczny widok średniowiecznych fortyfikacji na wapiennym wzgórzu, które jest jednocześnie cyplem. Stosując się do rad przewodnika zostawiliśmy samochód na jednym z parkingów w marinie i dalej poruszaliśmy się pieszo.

Stare miasto, skryte za fortyfikacjami, leży na wąskim, wysokim cyplu skalnym, rzeźbionym przez morskie fale i wiatr. Od brzegu wyspy oddziela ją około półtorakilometrowa zatoka riasowa, na której końcu znajduje się właśnie marina, z niezliczoną ilością różnej wielkości jachtów i łodzi. Współczesna marina stanowiła przez wieki bezpieczną przystań dla okrętów wojennych, które kotwiczyły w zatoce i były niewidoczne od strony morza. Z tego miejsca również wypływają statki spacerowe, z których pokładów można podziwiać wapienne wybrzeże, niestety ze względu na chorobę morską żony musieliśmy sobie darować tę atrakcję, a szkoda.

Miejsce to, było zamieszane już w czasach starożytnych, najstarsze ślady bytności Rzymian pochodzą z I wieku n.e. o czym świadczą pozostałości luksusowej willi rzymskiej odkryte niedaleko przylądka Sperone. W średniowieczu Bonifacio miało status wolnego miasta od IX wieku, przez wiele wieków żyło głownie z korsarstwa. W tym samym czasie Piza i Genua miały coraz większą chrapkę na zajęcie tego naturalnego portu, co umożliwiłoby im kontrolowanie zachodniej części Morza Śródziemnego. W 1187 roku Genueńczykom udało się podstępem wkroczyć do miasta, założyli tu swoją kolonię. Miasto otrzymało jednak wiele przywilejów i stało się czymś w rodzaju niezależnej republiki ściśle współpracującej z Genueńczykami.

Po krótkim zapoznaniu się z atrakcjami La Marine skierowaliśmy się szeroką brukowaną drogą-schodami prowadzącymi na Col St-Roch (przełęcz św. Rocha), gdzie znajduje się jeden z wielu punktów widokowych z szeroką panoramą na morze, widać stąd również oddalone o 12 kilometrów brzegi Sardynii. Po lewej, przed ścianą klifu wznosi się charakterystyczna skała Grain de sable (Ziarnko piasku) o podstawie obmywanej przez fale.

Kierując się dalej w górę dochodzimy do Ville Haute (Górnego miasta) ukrytego za murami średniowiecznej cytadeli, spacer wąskimi, charakterystycznymi uliczkami dostarcza wielu wrażeń i mógłby trwać wiecznie, nie trudno zgubić się w tym labiryncie. Na szczęście udało nam się trafić do jednej z głównych atrakcji miasta, czyli Escalier du Roi-d'Aragon (Schody króla Aragonii).

Strategiczne walory słynnego skalistego cypla nie mogły ujść uwadze najważniejszych europejskich władców. Miasto musiało stawić czoła długim i wyczerpującym oblężeniom, podczas jednego z tych oblężeń, w 1420 roku, kiedy Alfons V Aragoński, żądał poddania mu wyspy, oblegał Bonifacio przez pięć miesięcy. Flota Alfonsa V zajęła port, uniemożliwiając wszelkie dostawy żywności z lądu, mimo tego nie złamali ducha mieszkańców miasta. Według legendy, żołnierze króla Aragonii pragnąc podejść oblężonych z zaskoczenia wykuli w klifie od strony morza schody mające 187 stromych stopni. W rzeczywistości schody te prowadziły istniejącą wcześniej drogą, którą mieszkańcy miasta schodzili do putis de St-Barhelemy (studni św. Bartłomieja).

Tak więc po opłaceniu wstępu zeszliśmy po tych stromych schodach niemal nad same morze wydrążonym w klifie przejściem, niestety wrócić trzeba tą samą drogą, czyli wspinając się po 187 stopniach w górę, myślę, że był to niemały wysiłek, ale zrekompensowany przepięknymi widokami.

Na koniec zostawiliśmy sobie spacer do cimentere marin (cmentarza morskiego) na końcu cypla. Korsykanie, bardzo troszczący się o swoich zmarłych, wybierają najczęściej na miejsce ich ostatniego spoczynku przepiękne punkty widokowe, w tym przypadku z widokiem na morze (podobnie jest w Bastii i Ajaccio). Cmentarz ten bardzo różni się od naszego wyobrażenia o cmentarzach, jest jednym z najpiękniejszych cmentarzy na świecie, który łączy unikatowe, urokliwe małe, zadbane kapliczki, gdzie chowani są zmarli z wspaniałe widokiem na morze.

Miejsce to jest tak urokliwe, że pragnęliśmy jak najbardziej opóźnić wyjazd z Bonifacio, chłonąc piękno tego miejsca, ciesząc się spacerami wzdłuż Esplanade St-Francois (Promenada św. Franciszka) w zachodniej części miasta, a także w kierunku przylądka Pertusato, po szlaku biegnącym górą wzdłuż klifów, skąd rozciągają się wspaniałe widoki na stare miasto.

Jak wspomniałem, przy okazji pierwszego postu Korsykę tylko liznęliśmy, gdyż wyspa ta zapewnia tyle atrakcji, że w ciągu tygodnia trudno spróbować wszystkiego, niezwykle ciężko zdecydować się co zobaczyć, a co odrzucić z braku czasu. Wyspa skradła moje serce i chciałby tam jeszcze wrócić, a na pewno wrócę jeszcze kilka razy wspomnieniami.

To jeszcze nie koniec moich relacji z Korsyki, jeszcze nie raz wrócę z ciekawym (mam nadzieję) materiałem i pięknymi zdjęciami min. z Ajaccio.

[//]:# (!steemitworldmap 41.389590 lat 9.165643 long Korsyka #4 - Bonifacio (Bunifaziu) d3scr)

  • 306Upvotes
  • $4.10Reward
  • 9Comments

Comments

You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.

Reply

No comments